Witam, opisze swoją historię bo nie wiem czy mam sie o co martwić, Damę kupiłem w zeszły czwartek z autohandlu w Birmingham. Jest to E220 CDI Automat rok 2014, auto na autohandlu stało dobre 3 miesiące. Więc jechałem z Birmingham do Manchesteru [ok. 140km] auto strasznie muliło i skrzynia trzymala silnik na wysokich obrotach okolo 2500rev i nie wchodziła na 7 bieg przy predkosci 120km/h, nie moglem tez zredukowac biegu manetka tylko jak wciskalem na wyzszy bieg to dzialalo. zarowno na E jak i na S to samo. Dojechalem do Manchesteru, auto zgasilem na jakies 30 min i pojechalem do sklepu, po zrobieniu zakupow odpalam Damę a tam check engine! [mozecie sobie wyobrazic moje wku******e, bo przeciez auto dopiero kupilem]. kumpel mial taki badziew na obd ze z telefonem sie laczyl i czytal bledy, to pokazalo ze cos z DPF'em i sensorem od niego, nie pamietam kodów bo z tego zdenerwowania zapomnialem spisac. skasowalismy bledy i auto odzylo, moc wrocila i skrzynia zmieniala biegi poprawnie. Kumpel powiedzial ze auto prawdopodopodobnie probowalo przepalic DPF'a stad te symptomy w drodze do manchesteru. Jednak jechalem w godzinach szczytu i nie bylo jak sie rozpedzic i utrzymywac stalej predkosci. dodam ze nastepnego dnia jechalem trase okolo 600 km i w sumie do dzis jest wszystko cacy, i teraz moje pytanie co o tym koledzy sadzicie?