Witam
Opisze krótko sytuację...
W grudniu kupiłem w212 1.8 CGI, z potwierdzoną diagnozą, łańcuch rozrządu do wymiany. Auto paliło normalnie od strzała, tylko zawsze było słychać warkot na początku, takie kilka sekund. Znana i opisywana usterka.
Umówiony mechanik, auto odstawione. Komplet rozrządu kupiłem sam (łańcuch, ślizgacze, napinacz, łańcuch pompy). Z mechanikiem ustalone, że jeszcze wysyłamy do regeneracji koła zmiennych faz. Generalnie wszystko tak jak powinno być. Dwa tygodnie później telefon, auto gotowe, podjechać zapłacić i zabrać.
Podjeżdżam płacę wsiadam do samochodu i cisza. Po przekręceniu kluczyka zero reakcji. Cały warsztat zaczął się pocić latanie z prostownikiem, że nie ma prądu, potem że może kluczyk komuś spadł i się uszkodził. Ostateczna diagnoza uszkodzony rygiel od kierownicy. Napiszcie proszę co w tej sytuacji byście zrobili... Czy to typowa usterka, czy może warsztat coś sknocił. Wyobraźcie sobie mnie gdzie przed momentem zostawiłem im 3k za naprawę rozrządu a tu po chwili wołają jeszcze 900 za wstawienie jakiegoś emulatora, żeby problem z kierownicą ustał i nie wrócił...