Witam po raz kolejny...
Mój Mercedes dba o odpowiednią ilość nerwów w ciągu tygodnia i znowu go coś boli... Teraz dla odmiany podczas jazdy przy niskiej prędkości (ok 50 km/h) po nierównościach szarpie mi kierownicę. Każda nieominięta studzienka (które staram się omijać, ale nie zawsze można) to szarpnięcie. Co więcej gdy puszczę kierownicę samochód bardzo chętnie ucieka w lewo i mam wrażenie, że kierownica cały czas pracuje w niewielkim zakresie lewo-prawo. Przy zgaszonym silniku przy szybkich ruchach w niewielkim zakresie lewo-prawo słychać stuki przy obu kołach, ale to podobno normalne. Aaaa... no i jeszcze przy nierównościach słychać stuki w przednim zawieszeniu..  Wie ktoś co może być przyczyną?
PS Nie ukrywam, że jestem rozczarowany jakością tego samochodu. Posiadałem klasę B i była całkowicie bezawaryjna. Nie działo się kompletnie nic. Olej, filtry i tylko tyle.. A tu? w przeciągu pół roku wysyp różnych awarii. Samochód krajowy, w 100% pewny. Żeby było śmieszniej, zawieszenie (wg faktur i ASO) było już robione.. Czy Was też tak dręczą w212? Bo ja już poważnie rozważam pozbycie się tego samochodu, bo już czuję, że to się dopiero zaczyna zabawa z tym samochodem...

219tys. Żadne cofane o 100tys czy coś. Serwisy były robione jak w zegarku. W ASO samochód był sprawdzany, stwierdzili ze wszystko pięknie, jedynie jakaś uszczelka przy dolocie puszczała, ale powiedzieli, że to standard i wymienić mam to na najbliższym przeglądzie. Nie ukrywam, że jestem mocno zdziwiony, bo czytałem opinie o tym samochodzie i wynikało z nich, że auto rzeczywiście solidne. Obawiałem się o wtryski, turbo etc, jak to w dieslu, ale jako że zawieszenie było robione, to byłem pewien, że z tym mam spokój, a tu zaskoczenie. Nie jestem rajdowcem, powiem więcej, jeżdżę jak emeryt. Na progach zwalniających to toczę się ledwo co, gdy wjedzam na nierówności to po pierwsze staram się omijać dziury i do tego jechać jak najdelikatniej. Może mam po prostu pecha.... Tak czy siak czeka mnie na spokojnie wkład w ten samochód i to nie mały, nawet jak bym go chciał sprzedać. Problem w tym, że zakładałem problemy z osprzętem silnika, choć wiele osób mi mówiło, że tak na prawdę osprzęt służy dłużej, ale ludzie ze skręconymi autami dramatyzuja. Może Wy macie jeszcze jakieś odczucia co do tego samochodu? Przy 220tys to już będzie się sypało? Bo na razie to mi ręce opadły...

PS zawieszenie było kompletnie robione przy 108tys, oznacza to, że zawieszenie do remontu co 100tys?

No ja bym nie określił tego dobrym wynikiem. Szczególnie, że i w ASO i w warsztacie niezależnym znaleziono następujące rzeczy do wymiany z tyłu: tuleje pływające, wahacze  (te były wymieniane jeszcze raz, przy 200tys. padły po 19tys  ), amortyzatory 75% sprawności. A z przodu no to jest dopiero ciekawie. Pół układu zawieszenia i kierowniczego: maglownica, wahacze, sworzeń wahacza, końcówka drążka kierowniczego.


Jeśli uważasz, że to dużo... Może auto nie tej klasy i tak dalej... Mój ojciec miał Citroena Berlingo, rocznik 2007. Ładował go równo, nie było dnia żeby chociaż 100kg na pace nie siedziało. Sprzedał go z przebiegiem 170 tys. Przy zawieszeniu nic nie zrobił.


Od tego samochodu spodziewałem się więcej, szczególnie dlatego że sprawdzany był przez ASO. Twierdzili, że zawieszenie jest jak nowe, zero luzów itp. Tak samo mówili, że DPF nie wykazuje oznak zużycia. Oznacza to, że DPF mi też siądzie niedługo? Do tego wychodzi na to, że Mercedes faktycznie zachował tylko nazwę, a jego bezawaryjność i niezawodność to obecnie tylko mit. Zapomniałem wspomnieć: wymiana oleju w skrzyni wtedy nie pomogła. Obecnie mam w samochodzie nową skrzynię.

Ogarnąłem juz sprawę.. Trochę mnie juz to kosztowało. Pozytywne jest to, że wtryski mają korekcję max +-1(niecałe nawet, 0.7 chyba) i podobno to jest nieźle. Zobaczymy jak dalej będzie. Ale niestety, na pechowe egzemplarze zawsze ja trafiam