Efekt będzie jak zwykle. Prawo będzie pozostawiało wiele możliwości interpretacji z czego skorzysta policja wlepiając kary wg swojego widzimisię i najbardziej chamscy użytkownicy dróg unikając odpowiedzialności. A po głowie dostaną jak zwykle zwykli użytkownicy.
Przykład - ostatnia nowelizacja. Przepis o zachowywaniu minimalnej odległości od poprzedzającego pojazdu. W sumie bardzo dobry, ale..... co sensowne, rozpatruje on przypadek szczególny czyli wyprzedzanie poprzedzającego pojazdu. Z oczywistych względów przez rozpoczęciem tego manewru trzeba podjechać do poprzedzającego pojazdu. Na oko wszystko gra. A jak będzie to wyglądać w rzeczywistości?
W praktyce jadący na zderzaku będą się bronić, że przygotowywali się do wyprzedzania i nie poniosą żadnej kary (nie przyjmą mandatu, sprawa trafi do sądu, a ten nie mając wyboru ich uniewinni). Natomiast policja zapewne będzie zajmować okolice węzłów i oczekiwać na przypadki, że ktoś wpuści włączającego się do ruchu, przez co np. na ekspresówce naturalnie nie będzie zachowana odległość i mandacik gotowy....
Dzięki niedopracowaniu prawa z dobrych przepisów znów wyjdzie prawo dla cwaniaków i reperujące budżet na koszt szarych obywateli. Chciałbym się mylić, ale moje doświadczenie podpowiada mi, że jednak będę miał rację.... Dlatego nawet jak przepis jest sensowny i ma dobre intencję to obawiam się jego wprowadzenia.